Są bardzo smaczne, delikatne. Wychodzi ich mnogość, więc spokojnie można również z tego ciasta zrobić dużą babkę. Wtedy lekko obniżamy temperaturę (5-10 stopni) i dłużej pieczemy. Duża babka u mnie z tego przepisu potrzebowała około 45-50 minut. Małe około 30-35 minut.
Składniki:
6 jajek
szklanka cukru drobnego do wypieków
2 szklanki mąki ziemniaczanej
220 g masła
skórka otarta z 2 dużych cytryn (ocieram na tarce, tylko żółtą część)
1.5 łyżeczki proszku do pieczenia
foremka silinkonowa lub dodatkowo masło do wysmarowania foremki i szczypta mąki bezglutenowej (może być ryżowa, albo po prostu zmielone orzechy lub migdały – osobiście zawsze korzystam z opcji migdałowej) do posypania, aby się ciasto nie przykleiło.
Ubijam jajka z cukrem. Ponieważ Ignacy nie bardzo pozwala mi na spokojne dosypywanie cukru, wsypałam cały cukier, włączyłam mikser i zostawiłam na kilka minut. Ubiły się elegancko – do kremowego koloru. Następnie zmieszałam mąkę ziemniaczaną z proszkiem do pieczenia i na 3 partie wsypałam do jajek – po każdej partii mieszając przez chwilę mikserem. Zmieszałam jajko i cytrynę (skórkę, ew.sok z 1/2 cytryny) z rozpuszczonym masłem. Wlałam na 4 partie, mieszając delikatnie silikonową łychą do połączenia składników.
Wstawiłam piekarnik na 170 stopni Celsjusza. Foremki wysmarowałam tłuszczem i obsypałam utartymi migdałami. Wlałam 2/3 foremek ciasta i wstawiłam do piekarnika. Małe foremki piekłam około 35 minut. Za długo piekczone robią się suche.
W przypadku dużej formy piekłam około 45-55 minut. Najpierw obniżyłam temperaturę, a na ostatnie 10 minut strzeliłam 180 stopni. I voilla!
UWAGA: Ciasta wyszło mi sporo. Jeżeli masz średnią foremkę – warto podzielić składniki na pół. Na Święta w sam raz jednak jest ta opcja – małe babeczki będą dla dzieci, a na stół babka!