W swojej karierze kulinarnej, napotkałem się na wiele robotów kulinarnych. Od Polski, po Hiszpanię i Anglię. W profesjonalnej kuchni są nie do zastąpienia. W domowej, różnie to bywa, znam osoby, które po zakupie eksploatują je mocno, znam takie, które odstawiają w kąt po kilku dniach użytkowania.
Jednak decydując się na zakup takiego urządzenia, musimy się liczyć ze sporym wydatkiem. Dlatego chciałem Wam opisać ciekawą propozycję, która pojawiła się na rynku już jakiś czas temu. Sprzęt nazywa się Kohersen Mycook i jest tańszą wersją najpopularniejszego tego typu robota na rynku. Czy tańszy znaczy gorszy?
W skład Mycook’a wchodzi samo urządzenie, plus dostawki do gotowania na parze, łopatka, koszyczek i rączka, miarka i książka z przepisami. Czyli pewien standard.
Zacznę od tego, co najmniej wpływa u mnie na ocenę – estetyka. Chociaż ta jest ciekawa, kojarzy mi się z filmami ScFi, np. z Łowcą androidów lub klimatem Cyber Punka… Najlepiej zobaczcie jak wygląda na zdjęciach 🙂
Płynnie przejdę do misy, ta spora, bo pojemność to 2,5 L! Również kształt mi odpowiada, zwężenie u spodu powoduje, że robot dobrze miksuje nawet niewielką ilość produktów. W innych modelach często musiałem albo dodać składników, albo strącać je z powrotem ze ścianek. Zaskoczył mnie system indukcji, na którym można smażyć w temp. 120 C. Steka nie usmażymy, ale zeszklić cebulę lub delikatnie zrumienić kawałki ryby już damy radę. Z zamknięciem miałem na początku zgryz, jednak po paru dniach wszystko działa u mnie na zasadzie automatyzmów.
Kolejna istotna sprawa, która zaskoczyła mnie in plus, to ostrza. Zrobiłem sobie test, pancerze skorupiaków zostały zmielone, twarde przyprawy również… Czego chcieć więcej. Bo założeniu „skrzydełek” też wszystko poszło bez zarzutu, emulgowanie, wyrabianie ciasta również (tak przynajmniej twierdzi moja żona 😉 )
Co ponadto? Mamy standardowe 10 prędkości. Wagę działającą bez zarzutu. Zestaw do parowania, sprawdzony i szczelny. No i książka kucharska, co dla niewtajemniczonych jest fajnym źródłem inspiracji.
Żeby nie wyszła laurka, pokrywa, a właściwie jej zamykanie/otwieranie mnie na początku trochę irytowała. Brak kolorów do wyboru, jest tylko ten, co na zdjęciu.
Mam sprzęt zbyt krótko, aby powiedzieć, czy noże się tępią. Nie wiem jak wygląda kwestia serwisu, to wszystko kiedyś wyjdzie.
Na razie sprzęt oceniam bardzo pozytywnie. Wykonanie i funkcjonalność na duży plus. Z estetyką jest taki problem, że każdy ma swoją 🙂 Jednak biorąc pod uwagę powyższe i cenę, która w porównaniu do najpopularniejszej konkurencji jest dwukrotnie niższa, zakup Kohersena Mycook jawi się zdecydowanie bardzo dobrym pomysłem!
A co możecie zrobić w takim sprzęcie? A na przykład pudding jaglany (przepis poniżej):
1 dojrzałe awokado
1 szklanka ugotowanej kaszy jaglanej
1, 5 szklanki mleka migdałowego
pół łyżeczki cynamonu
20 g orzechów nerkowca
2 łyżki syropu z agawy lub syropu klonowego
1 łyżka karobu w proszku
owoce świeże lub suszone
Upraż orzechy nerkowca. Do rondla wlej mleko migdałowe, podgrzej i dodaj rozgnieciony miąższ awokado, ugotowaną kaszę jaglaną, orzechy, cynamon i karob. Podgrzej jeszcze na małym ogniu ok. 3 minuty stale mieszając. Następnie odstaw, dodaj syrop z agawy i zmiksuj, aby uzyskać gładką masę (jeżeli będzie zbyt gęste możesz podlać jeszcze troszkę mleka migdałowego).
1 komentarze
Polecam, Kohersen bardzo dobry, funkcjonalny