Nie ma takiego miasta, jak Londyn – czyli Kuroniowie w kulinarnej akademii

Jan Kuroń

W końcu udało się nam opanować sytuację w Londynie. Nie było łatwo, ale o tym szczegółowo na onet.pl 🙂

Tu zapraszamy Was na mały rekonesans – okiem Anety i Jaśka Kuroniów – dzień po dniu.

 

Le Cordon Bleu, czyli Kulinarna Akademia, to miejsce zacne, smaczne i bardzo wymagające. Zarówno pod kątem zaangażowania, ćwiczeń, jak i czasu spędzonego w szkole. Nauczyciele są wymagający, choć bardzo sympatyczni. Dużo egzaminów, a oceny postępów w nauce, staranności (np. czystego i uprasowanego kitla, kompletnego stroju lub kompletu notatek) i rozwoju umiejętności dokonywane są przez Chef’ów po każdych zajęciach. Kto jednak da radę, jak nie Kuroniowie? 😉

Póki co, kilka zdjęć z ostatnich dni, czyli łażenie po Londynie, odwiedziny w POSKu (Polskim Centrum Społeczno Kulturowym), badanie terenu oraz zmiany lokalizacji – czyli miejsca zamieszkania.

Niezbędnik Kuroniów - zakupiony dopiero drugiego dnia. Chyba równie ważny, jak książki w Akademii!

Niezbędnik Kuroniów – zakupiony dopiero drugiego dnia. Chyba równie ważny, jak książki w Akademii!

londyn

Londyn. Miasto piękne, choć już niestety zniszczone. Oby jak najwięcej miejsc odrestaurowywano.

linia matra

Kolejny niezbędnik Kuroniów. Jan Kuroń wręcz się uczy tego na pamięć – po co? … a któż to może wiedzieć 🙂

P1020103

BĄDŹ WIEDZĄ!!! Tak, właśnie po to jesteśmy w Londynie i Kulinarnej Akademii, aby stać się wiedzą i przekazywać ją dalej!

P1020131

Zmęczony Jasiek, ze specjalną dedykacją dla naszej najdroższej Stellki <3

P1020080

Balham. Pierwsza lokalizacja, w której mieszkaliśmy. Było super, tylko noclegi bardzo drogie. Mimo to, wspominać będziemy z ciepłem w sercu.

P1020106

Jasiek Kuroń dowiedział się, że będziemy mieli gdzie mieszkać! Jest radość!
Choć może to szczęście spowodowane tym, że nauka w Kulinarnej Akademii zaczyna się wkrótce? 😉

P1020197

Pierwszy dzień w szkole. Książki, które dostał Jasiek na dziale dla szefów. Aneta dostanie jeszcze kolejne „cegły”, tyle że z cukiernictwa. Wszystko trzeba opanować do egzaminu za 3 miesiące!!!

P1020195

Identyfikatory. Bardzo poważna sprawa, choć jednak nie kluczowa. Aby dostać się do szkoły należy zeskanować palec wskazujący. Tak!!! Tu identyfikowani jesteśmy po liniach papilarnych – trochę matrix.. 😉

P1020153

Zmęczona żona. Dzień wcześniej mocno zapłakana, w tym dniu już lepiej. Bo już była nadzieja, że nie trzeba będzie zmieniać lokum z 40 kg bagażu (każde z nas) tylko będziemy mieli swój kąt. (W restauracji „Łowiczanka” w Londynie – POSK)

tu nas splawiono

A to miejsce, w którym byliśmy umówieni. Mieliśmy tam zamieszkać. Przyjechaliśmy, czekaliśmy i się nie doczekaliśmy. o 18.30 musieliśmy na CITO szukać lokacji do spania. Pomimo uśmiechu, nie było wesoło…

symboliczna awa na lepszy dzien

Ale dzięki Gosi Kuzminskiej-Augustsson i Pani Agnieszce – następnego dnia nawet kawa się do nas uśmiechała. Mamy siebie, mamy dobrych ludzi wokół. Nie ma co tracić nadzieji – wszystko co dobre do nas wróci.

deser lody posk

I smakołyk z POSKu. Lody z owocami. Bo finalnie wszystko super się udało 🙂

 

Następną fotorelację nadamy za 2 dni. Będzie już bardziej chronologiczna 😉

A ciekawostki z naszego wyjazdu już niedługo na onet.pl – oczywiście damy znać na fanpage’u na fb Jaska Kuronia.

 

Może Ci się spodobać

Zostaw Komentarz